Opublikuj na
. Ja to robię tak: Piszę tu o moich własnych doświadczeniach.
Sok wcześniej zaczyna lecieć w miejscach gdzie drzewo i korzenie są bardziej nasłonecznione, np od strony południowej ale zależy to też od terenu, cienia podającego z innych drzew, u mnie najlepiej na pagórkach/stokach południowych. Dla dobra rośliny: jedno drzewo-jeden pojemnik/jedno nawiercenie w roku. W czystym od zanieczyszczeń miejscu wybieram drzewa minimum 20 cm średnicy mierząc na wys. 0,5-1 metra, (używam najczęściej szklanych lub emaliowanych pojemników) przez internet (mozna szukać w sklepie/hurtowni z metalami) kupiłem rurke nierdzewną (można też miedzianą) fi 0,6cm kupiłem jeden metr za kilkanaście zł, pociąłem na odcinki około10cm (ale mogą być też krótsze odcinki) W drzewie na wysokości około 50-70 cm tam gdzie kora jest cienka nawiercam na głębokość około 2cm otwór fi 4-5mm (taki jak zewnętrzna średnica rurki lub troszkę węższy aby rurka nie była za luźna), w nawiercony otwór wbijam około 1-2 cm rurki, na drugi koniec rurki wciskam/nakładam plastikowy wężyk fi 6 (lub lepiej silikonowy) o dł. 20-30cm lub dłuższy tzn aby sięgał do butelki/pojemnika, wężyki do kupienia w sklepie ogrodniczym, koniec wężyka wkładam do zbiornika w który będzie skapywać sok, jesli to będzie plastikowa butelka trzeba w nakrętce nawiercić otwór na wężyk, warto aby to było szczelne aby mrówki i inne żyjątka nie podpijały nam soku 🙂 albo co gorsza nie topiły sie w nim, co się zdarza. Ostatnio stosuję jako pojemniki 5 litrowe szklane butle na wino, dokupiłem oryginalne gumowe korki z otworami fi 6 do których pasuje w/w wężyk ale jesli to wszystko jest za bardzo szczelne to też nie dobrze bo się pojemnik czasem zapowietrza, dlatego warto aby np korek nie wciskać za mocno. Butelka na sok pojemnik warto przywiązać sznurkiem do drzewa bo czasem się przewraca, szczególnie na pagórkach. Warto pojemnik na sok przykryć czymś przed słońcem: korą, trawą, gałązkami czy tekturą, sok ma krótki termin do spożycia, trzymać go należy w chłodnym miejscu maksymalnie 3 dni, potem zaczyna zmieniać smak/fermentuje. Niektórzy aby wydłużyć możliwość korzystania z darów natury mrożą lub pasteryzują taki sok.
Inny sposób to ucinamy gałązkę np grubości 1-2cm nakładamy jakąś butelkę na kocówkę gałązki tzn tak aby ucięta część gałązki była w butelce /pojemniku bo z niej będzie kapał sok i czekamy aż się zadzieje cud 🙂
Są też inne sposoby… np „ciachania” kory siekierką, nożem i podstawiania prowizorycznego lejka aby sok spływał do naczynia
WAŻNE ! : Po kilku tygodniach po skończonym pobieraniu soku, trzeba zabezpieczyć otwór w drzewie – ja wciskam/wbijam w otwór dopasowany patyczek nasmarowany pastą ogrodniczą/przeciw grzybiczną.
W razie pytań dzwoń lub pytaj: joga.szkola@gmail.com
Pozdrawiam Irek.
_____________________________________________________________________________________
linki do ciekawych stron:
http://Na wrzody, grypę i choroby serca. Sok z brzozy jako sposób na wiele dolegliwości
A poniżej inne ciekawe sposoby w/g botanika Łukasza Łuczaja:
http://lukaszluczaj.pl/prawie-wszystko-o-spuszczaniu-sokow-drzew/
Wiele razy pisałem o różnych patentach na spuszczanie soków drzew. Dostaję dużo technicznych uwag – w końcu postanowiłem zrobić galerię zdjęć, gdyż jeden obrazek jest wart tysiąca słów. Połączyłem też wszystkie posty o sokach drzewnych w jeden, żeby łatwo było szukać i żeby niczego nie pominąć. W dolnej części artykułu także kilka linków do naukowych opracowań na ten temat.
Drzewa już niedługo puszczą soki. Zawsze o tej porze dostaję różne zapytania o spuszczaniu soku z drzew. Oto kilka ważnych podpowiedzi:
Kiedy soki startują?
Soki zaczynają płynąc w drzewach w górę na przedwiośniu, zwykle gdy dzienna temperatura wynosi ok. 8 C. Jednak przy 8 C płynięcie jest słabo. Lepiej zbierać soki, gdy temperatura wyniesie koło 15 C w słoneczny dzień. Ale zależy to od pory. W środku zimy drzewa wiedzą, że jeszcze nie czas i nie obudzi ich nawet pięć dni z taką temperaturą, ale w kwietniu w podobnych warunkach leją już jak szalone. W warunkach Polski południowej drzewa budzą się między końcem lutego a połową kwietnia, zwykle tak między 20 marca i 5 kwietnia. Oczywiście te daty np. na Suwalszczyźnie będą przesunięte o 1-3 tyg. Moje wieloletnie doświadczenie mówi, że soki najlepiej płyną między pierwszą kwadrą a pełnią (to moje własne odkrycie!), często wypada to koło Niedzieli Palmowej, którą powinniśmy nazwać Niedzielą Brzeźną. Tak będzie w tym roku (mam łagodną zimę, soki zaczęły płynąc pod koniec lutego, ale wcześniej szły powoli).
Czy wszystkie startują równo?
Nie zawsze, to zależy od sezonu. Tylko kiedy wiosna przychodzi późno, w kwietniu, zaraz po silnych mrozach, wszystkie budzą się naraz. Zazwyczaj jednak klony i jawory puszczają soki 1-2 tyg. przed brzozami. Warto o tym pamiętać: sok klonowy to bardziej marzec, a brzozowy bardziej kwiecień.
Czy soki płyną równo cały dzień?
Nie. W nocy płynięcie soku maleje prawie do zera, chyba że mamy bardzo ciepłą noc. Najsilniej płyną w okolicach południa, kiedy jest najcieplej. I płynie ich więcej po nagrzanej stronie pnia.
Czy sok z tego samego gatunku ma zawsze tyle samo cukru?
Nie. Drzewa różnią się. Są to różnice osobników i odmian, ale także z roku na rok ilość cukru może być inna. Najwięcej cukru soki mają NA POCZĄTKU sezonu. Warto więc nie odkładać spuszczania na końcówkę, bo wtedy płynie prawie sama woda.
Które drzewo ma najsłodszy sok?
Zdecydowanie klon pospolity, potem klon jawor i klon polny. Mają zwykle 1 do 4% cukru. Klon pospolity ma sok tak słodki jak klon cukrowy w Kanadzie. Brzozy są prawie o połowę mniej słodkie, a graby o połowę mniej słodkie od brzóz. Lepsze na pobór soku są lata, gdy wiosna zaczyna się szybko i gwałtownie. Wtedy sok płynie krótko, ale jest słodki. Przy scenariuszu wiosny atlantyckiej (temperatury 5-10 C przez kilka miesięcy) sezon jest rozciągnięty i sok słabiej płynie. Może dlatego spuszczanie soków to domena Europy Wschodniej o klimacie kontynentalnym. W Ameryce Pn największe tradycje zbierania soków ma wsch. Kanada i Nowa Anglia – tereny o klimacie podobnym do naszego.
Czy sok można spuszczać tylko z klonu, brzozy i grabu?
Nie, soki puszcza większość drzew. Niestety, u niektórych gatunków jest ich mniej, albo płyną głębiej w drzewie, albo krócej. Wymienione trzy gatunki produkują najwięcej soków. Piłem też ja lub moi znajomi soki z olchy, wierzby, osiki, buka, czereśni i lipy. Sok z olchy jest gorzkawy.
Jak najlepiej spuszczać sok?
Stosuje się trzy metody pozyskiwania:
1/ wwierca się do pnia rurkę, na głębokość ok. 0,5-1 cm. Ta metoda wydaje się humanitarna, ale drążenie głębokiej rany w drzewie może prowadzić do infekcji grzybowych. Zamiast zatykać dziurę, lepiej ją zostawić, po kilku dniach zaschnie.
2/ robi się jedno pochyłe nacięcie lub w kształcie litery „Y” lub „V”, u dołu którego podkłada się metalową rurkę, słomkę lub rozłupaną gałązkę bzu czarnego z wydrążonym rdzeniem, pod który podkłada się naczynie. Metoda ta wydaje się okrutna, bo pozostawia na drzewie bliznę, jednak takie blizny szybko się goją, ponieważ rana jest powierzchniowa, nie ulega zakażeniu grzybami.
3/ wkłada się do naczynia (np. butelki) odgiętą gałązkę z obciętym wierzchołkiem (mającą wciąż połączenie z pniem), sok skapuje wtedy z gałązki jak z rury. Najbardziej humanitarna metoda, ale najmniej efektywna.
Na pocieszenie dodam, że mam w lesie drzewa, z których pozyskiwałem sok przez kilka lat i nie zauważam jakiegoś osłabienia ich żywotności.
Tu linki do filmików, gdzie spuszczam sok (śmieszą mnie wyzwiska pod moim adresem w komentarzach do tego filmu – piszą je ludzie, którzy z przyrodą mają mało wspólnego, ciachnięcie jednej brzozy wydaje im się jakąś patologią, chyba nie rąbali drzewa na zimę). Tak ja zbieram zwykle sok. W sklepie CO kupiłem rurki miedziane calowe i kazałem im pociąć na kawałki 8-11 cm. Do zbierania najlepszy jest garnek 5l – obszerny i stabilny, nie przewraca się. Drzewo nacinam pod skosem raz (pod kątem 45 stopni) lub dwa razy – wtedy nacięcia tworzą literę V.
W takim drzewie jak to – bardzo pochyłym – często w ogóle nie trzeba rurki, bo woda kapie w dół do naczynia. Obcięte butelki 5 l są OK, ale często przewraca je wiatr lub ciekawskie sarny (a może sok piją w nocy elfy?)
Poniżej trzy zdjęcia z Ukrainy, z badań koleżanki Iwony Kołodziejskiej-Degórskiej (zdjęcia na licencji Creative Commons z artykułu Open Access za rtykułu w Acta Societatis Botanicorum Poloniae, 81(4)):
Widzimy, że miejscowi po prostu wyginają kawałki blachy – wychodzi taniej! Niektórzy też jako rurki używają wypisanego długopisu jednorazówki…
Butelkę można ukryć przed innymi (np. leśniczym) kawałkiem kory.
Zbieranie soku w North Java, New York, woda z rurek spływa do wiaderek przykrytych przed śniegiem i deszczem. Źródło: wikipedia.org
Indianie wygotowujący syrop klonowy, na drugim planie odwrócone do góry naczynia z kory brzozowej. Naczynia takie uszczelniano np. żywicą. Źródło: wikipedia.org
Różnica między początkiem kapania klonu i brzozy zależy od pogody, zwykle jest to od 2 dni (nagłe nadejście temp. >15 C po mrozach) do 2 tygodni – przy długim okresie temperatut ok. 0-10 C.
Wielu ludzi wyobraża sobie, że takie soki są tak gęste jak syrop klonowy kupiony w sklepie. O nie! Soki drzewne są wodniste. Zawierają cukry, kwasy organiczne i sole mineralne, ale głównie wodę!
W roku 2013 zbadałem wraz z kolegami z Uniwersytetu Rzeszowskiego – Maciejem Bilkiem i Kingą Stawarczyk – zawartość cukry w ośmiu gatunkach drzew na Podkarpaciu: w brzozie brodawkowatej, omszonej, w grabie, oraz w klonie pospolitym, jaworze, polnym, srebrzystym i jesionolistnym.
Tu jest pełny tekst artykułu:
Wyniki nas zaskoczyły. Niektóre okazy klonów miały nawet ponad 3% cukru, a brzozy ponad 2%! Wcześniejsze badania brzóz w Europie pn-wsch. dawały wyniki w okolicach 1%. Może akurat nagłe nastanie wiosny w roku 2013 spowodowało taką różnicę? Wg badań innych autorów soki są najsłodsze właśnie na początku płynięcia w drzewie (wtedy kiedy my je badaliśmy).
A tu artykuł o zawartości minerałów w sokach drzew, ogólnie jest ona podobna jak w dobrej wodzie mineralnej:
Donald Tusk chciał zamienić Polskę w drugą Irlandię. A czy nie lepiej zamienić ją w Kanadę? Są do tego aż dwa powody. Pierwszy to bardzo wygodny system emerytalny w tym kraju – wszyscy mają minimalną emeryturę a resztę trzeba sobie samemu zaoszczędzić. O drugim powodzie napiszę więcej – Kanada słynie z syropu klonowego – my też byśmy mogli.
Syrop klonowy robi się z soku klonowego zawierającego cukier. Sok taki jest zagęszczany przez odparowanie wody. Jest dosyć drogi – obecnie mamy tańsze źródła cukru, jednak może być sprzedawany jako towar luksusowy (tak jak miód…). Syrop klonowy nie składa się tylko z samego cukru, są też tam np. kwasy organiczne i dużo minerałów. No i jest produktem organicznym, praktycznie wolnym od zanieczyszczeń chemicznych.
W Kanadzie i USA użytkuje się do tego celu głównie klon cukrowy (Acer saccharum), ale także i inne gatunki klonów. Klon cukrowy jest bardzo podobny do naszego klonu pospolitego i jak wykazują badania fitochemiczne mojego zespołu ma zbliżoną zawartość cukru w soku!
Jak zamienić Polskę w Kanadę?
- Wykorzystać liczne populacje klonów pospolitych (Acer platanoides) i klonów jaworów (Acer pseudplatanus) w polskich lasach. Klon pospolity występuje często jako samosiew, podrost monokultur sosnowych. Wystarczyłoby żeby lasy państwowe przebudowywały te monokultury nie w kierunku dęba, buka czy grabu ale właśnie klonu. Jest to rodzime, szybko rosnące drzewo, typowe dla siedlisk grądowych – a więc korzystnie oddziałuje na środowisko. Jawor występuje często jako domieszka w karpackich buczynach oraz pogórzańskich grądach – też można by go protegować.
- Można by wykorzystać klony jesionolistne (Acer negundo), obcy gatunek, który zdominował nadwiślańskie zarośla.
- Należałoby zorganizować zespół badawczy i edukacyjny, który rozwinie techniki pozyskiwania soku, nawet na poziomie jakiegoś PAN-owskiego Instytutu.
Które tereny Polski najbardziej nadają się do produkcji syropu klonowego? Według mnie wschodnie część Polski. Ma ona bardziej kontynentalny klimat, gdzie sok płynie krócej, ale bardziej gwałtownie, ma wtedy więcej cukru i łatwiej go pozyskiwać. Szczególnie predystynowane byłoby Pogórze Karpackie i Roztocze, gdyż w terenie pagórkowatym łatwiej zbierać sok w systemie instalacji złożonych z plastikowych rurek (ładnie spływa z górki). Innym zagłębiem mogła by być dolina Wisły ze swoimi klonami jesionolistnymi.
Na dodatek sezon zbierania soku można by przedłużyć o brzozę i robić syrop brzozowy. Ten drugi jest droższy w produkcji, bo brzoza ma mniej cukru i potrzeba więcej opału na jej odparowania. Ale kapie trochę później!
Jedyną wadą mojego pomysłu jest to, że produkcja syropów drzewnych jest energochłonna. Syropy te często odparowuje się w lesie używając lokalnego opału – niestety produkuje to dużo dymu i CO2.